czwartek, 11 lipca 2013

ROZDZIAŁ 5 - NIALL

-Na mnie już chyba czas. Ściemnia się a ja mam dobry kawałek drogi do mojego domu.
-Przecież Cię odwiozę. – Posłał mi lekki uśmiech.
-Naprawdę? Ale ja tak czy siak muszę się zbierać, ponieważ jadę jutro na uczelnię sprawdzić czy się dostałam.
-A na jaką uczelnię jedziesz?- spytał podnosząc jedną brew.
-Dokładnie nie pamiętam, ale to chyba Westminster.
Jak się okazało Niall wraz ze swoimi przyjaciółmi uczęszcza właśnie na tą uczelnie. Po zaledwie kilku minutach chłopak odwiózł mnie do domu. Resztę wieczoru spędziłam robiąc porządki w szafie. Znalazłam mnóstwo ubrań, w których nie chodziłam. Niektóre miały jeszcze metki.
* * *
Obudziły mnie promienie słoneczne. Po chwili związałam włosy w niedbały kucyk i zeszłam na dół do kuchni. Z lodówki wyjęłam jogurt truskawkowy i włączyłam telewizor. Przełączałam programy, gdy nagle w domu rozległ się dźwięk dzwonka.
Wyłączyłam telewizor i lekko uchyliłam drzwi wejściowe. Ujrzałam w moim progu Niall’a.
-Niall co ty tu robisz?- zapytałam.
-Przyjechałem po Ciebie księżniczko. Jedziemy na uczelnię.- posłał mi szeroki uśmiech.
-Nie trzeba było. Dałabym sobie radę.- odparłam.
-To żaden problem. I tak jadę z przyjacielem na tą samą uczelnię.-Wskazał na lokatego chłopca.-Czekamy na Ciebie w samochodzie.
Po 7 minutach byłam już w samochodzie. Przyjaciel Niall’a nazywał się Harry. Dostałam się na wymarzone studia i miałam być w klasie z Harry’m. Następnie w trójkę pojechaliśmy na wielkie lody do serca Londynu. Po drodze spotkaliśmy kolejnych przyjaciół blondyna, Zayn’a i jego piękną dziewczynę o jasnej cerze i fioletowych włosach Perrie. Po długim spacerze blondyn odwiózł mnie do domu. Zaprosiłam go do mnie na jakiś film.
-Niall, proszę podłącz laptopa do telewizora i wybierz jakiś film a ja w tym czasie przygotuje popcorn i napoje.
Horan wybrał jakąś zabawną komedie. Popłakałam się na niej ze śmiechu. W połowie oczywiście zaciął się film i musieliśmy chwilkę poczekać.
-Sam co jutro robisz. masz jakieś plany?
-Oprócz mojej osiemnastki to nie mam żadnych planów.
-Osiemnastki? Czyżby szykuje się impreza?
-Hahahah, niestety nie. Oprócz Ciebie nie mam nikogo tutaj znajomego.
-Jak to? Przecież mieszkasz tu 3 lata?
-No widzisz, po pewnym incydencie wszyscy odsunęli się ode mnie.-mój głos lekko się załamał.
-Jakim incydencie?
-Pamiętasz zdjęcie tej blondynki u mnie w pokoju?
-Tak a co?
-No Natalia. Znałyśmy się od przedszkola. Byłyśmy nierozłączne. Wraz z moimi rodzicami wyprowadziliśmy się do Londynu. Ona mieszkała u Ciotki dwie ulice dalej. Pewnego dnia wracałyśmy z imprezy. Ja byłam trzeźwa, Natalia była pod wpływem alkoholu. Chciałam prowadzić, ale mi nie pozwoliła, bo nie miałam prawa jazdy. Było ciemno-mój głos się załamał a po policzku spłynęła mi łza.-mówiłam jej, żeby troszkę zwolniła, ale ona była uparta. Pamiętam tylko pisk opon i krew na mojej ręce. Obudziłam się w szpitalu. Miałam kilka sińców. Pamiętam tylko jak zapłakana ciocia Natalii mówiła mi coś, ale nic nie zrozumiałam. Dopiero później lekarz powiedział mi co się stało z moją przyjaciółką. Umarła zanim przyjechała karetka. Nie mogłam w to uwierzyć. Znajomi odwrócili się ode mnie. Wszyscy obwiniali mnie. Chłopak rzucił mnie przez sms’a. Byłam załamana. Naprawdę cieszę się, że idę na te studia może w końcu zacznę nowy rozdział w moim życiu. To wszystko stało się ponad pół roku temu. 17 listopada.-po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
Niall przetarł łzy swoim kciukiem i przytulił mnie szepcąc mi do uszka, że wszystko będzie dobrze. Nie zwróciliśmy uwagi kiedy film zaczął lecieć. Wtuliłam się w jego pierś i nie wiem jakim cudem ale zasnęliśmy. Obudziłam się o 9 wieczorem. Delikatnie wstałam i przykryłam Niall’a kocem i poszłam wziąć długą kąpiel. Po godzinie wyszłam z zaparowanej łazienki. Nie miałam serca budzić Niall’a, więc zostawiłam go w salonie i poszłam spać do mojej sypialni. 
_________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na nn, ale są wakację i mnie praktycznie cały dzień nie ma w domu, a w nocy nie che mi się pisać. Dziękuję również za miłe komentarze jak i wiadomości na tt. Zapraszam również do komentowania, to naprawdę motywuje. ;) 

sobota, 6 lipca 2013

ONE SHOT - LARRY

*PODKŁAD*
https://www.youtube.com/watch?v=so6ExplQlaY

Uwaga! Imagin zawiera wulgarne teksty.

Mam już dosyć. Czasami mam ochotę zakończyć to wszystko. Siedziałem na tarasie, czytałem jakieś stare artykuły o mnie i o Eleanor. Oraz przeglądałem mnóstwo poprzerabianych zdjęć. Dziwi mnie fakt, że ludzie nie widzą jakim uczuciem obdarzam Harry’ego.  Są osoby, które nie są ślepe, jednak są dyskryminowane i od razu posądzane o homoseksualizm. Zatopiłem usta we schłodzonym mocnym trunku. Wyszedłem z nieszczęsnego folderu, który sprawiał mi tyle bólu i natrafiłem na moje stare zdjęcie z Harrym jeszcze z XF.  To były chyba najlepsze czasy w moim życiu. Bez karnie mogliśmy przechadzać się londyńskimi uliczkami trzymając się za ręce. Te wszystkie piękne wspólne momenty na koncertach. Minęło już kilkanaście lat od założenia zespołu. Prawie 13.  Na nasze koncerty przychodzi mnóstwo fanów.  Liam jest szczęśliwym ojcem jak i mężem. Razem z Danielle mają dwójkę wspaniałych dzieci. Zayn obchodzi rocznicę ślubu z Perrie jedynie Niall jest sam. Sam to chyba nie jest dobre określenie. Jest mężem miliona dziewczyn na całym świecie, które kocha całym sercem. No jeszcze my.  Harry co chwilę ma nową brodę. A ja niby jestem w szczęsliwym związku z Eleanor. Mała dziwka. nienawidzę jej. Zrujnowała moje, nasze życie. Zamyślony nawet nie zauważyłem stojącego tuz za mną Harry’ego.  Lokaty przytulił mnie i szepnął mi do uszka – Nie martw się Lou, wszystko będzie dobrze.-
Mieliśmy spędzić jutrzejszy dzień całkowicie sami. Jednak plany popsuł nam telefon od M!M, Jutro ma odbyć  się jakaś gala z Top shopu. Oczywiście Elka musi tam być. A jak inaczej. Wielka diva. Harry widząc spływająca po moim policzku lze otarł ja swoim kciukiem. Delikatnie musnął mój policzek, aby po chwili złączyć nasze usta w jedną całość. Na mojej twarzy zagościł uśmiech.
*  *  *
Podczas gali opuściłem Elkę i podszedłem do Hazzy, który stal oparty o ścianę na końcu Sali. Eleanor była wyraźnie poirytowana zaistniałą sytuacja.  Wymieniłem z Harrym pare zdan, ponieważ nasza konwersacje przerwała nam kobieta w czarnych okularach M!M 
Musiałem dołączyć do mojej uporczywej towarzyszki. Po gali szukałem wzrokiem mojego partnera, jednakże nigdzie go nie widzialem. Pojechałem do naszego domu, ale tam równierz go nie było. Mógł być tylko w jednym miejscu. Po kilku minutach stałem tuż przed domem Niall'a. Niall zapewnie wiedział co mnie tu sprowadza więc bez słowa otworzył szeroko drzwi, tak żebym mógł swobodnie przejść przez framugę drzwi. Po chwili zauważyłem Harry'ego pocierającego swoje łzy. Ukucłem przy nim nic i nie mówiąc objąłem go w pasie delikatnie pocierając jego plecy.-Lou, ja juz nie mogę tak długo wszystkich okłamywać. J.....ja nie mogę.-powiedział łamiącym się głosem.  -Harry, skarbie wytrzymaj. Obiecuję, że będziemy w końcu szczęśliwi.
* * *
Patrzyłem na śpiącego Harry'ego dobre pół godziny. Wiedziałem, że jedynym sposobem, abyśmy byli szczęsliwi jest pozbycie się Elki. No ale przecież nie mogłem jej zabić, chociaż... Delikatnie przykryłem go moją kołdrą i udałem się do kuchni gdzie przeglądałem katalog z tatuażami. Mieliśmy Zapelnione prawie obie ręce. Niestety nie znalazłem żadnego oryginalnego wzoru. Z szafki wyjąłem kartkę papieru i narysowałem wzór tatuażu, który chciałem rano zanieść do tatuażysty. Usłyszałem za sobą delikatny, cichy, zachrypnięty głos Harry'ego. -Forever Together.- I nagle po wypływających z jego ust słowach przed oczami miałem nasze wszystkie cudowne chwile, począwszy od X Factora. Poczułem na swoim torsie jego duże ręce. Po chwili delikatnie musnął mnie w moje drżące usta.
-H....Harreh.-
-Nic nie mów Lou.- Lokaty złapał mnie za nadgarstki i delikatnie pociągnął mnie w jego stronę.
* * *
Obudziłem się nagi w naszym łóżku. Nowością to nie było, ale nie pamiętam co się stało. Z kuchni dochodził obłędny zapach naleśników. Nałozyłem na siebie bokserki i koszulkę Harry'ego, która była zawieszona na krześle. Kiedy chłopak zauważył mnie w progu drzwi kuchennych na jego twarzy pojawiły się śliczne dołeczki.Chłopak nałozył mi naleśniki na talerz po czym zaniósł swoją jak i moją porcję na taras. Zapowiadał się piękny dzień, więc nie chcieliśmy tracić ani minuty dłużej. Pojechaliśmy nad jezioro, zadzwoniliśmy również po resztę naszej jednokierunkowej paczki. Wygłupialiśmy się, a następnie rozpaliliśmy ognisko, Nialler oczywiście zabrał ze sobą gitarę i śpiewaliśmy wszyscy piosenki. Nocowaliśmy w namiotach. Dzieliłem swój namiot oczywiście z Harrym.
* * *
*Harry's POV*
Przez straszną burzę nie mogłem spać, Lou spał jak zabity. Udałem się na strych, wydawało mi się, że było otwarte okno. Idąc w stronę okna potknąłem się o wielkie okurzone pudło. W środku znajowały się książki, płyty od naszych Shipperek, które dostawalimy na koncertach, wspólne zdjęcia, moja opaska z Leeds. Każdy przedmiot w tym pudle ma swoją historę. Rano pojechalismy z Lou do tatuażysty. Na piersi wytatouwaliśmy sobie napis "Forever Together".
Byłem wściekły, jebany Modest! Jebana Elka! Nienawidzę przymusowych wypadów na miasto Elounor. Tym razem Modest przesadził. Chciał aby Lou oświadczył się Elce. A ta kurwa nawet nie zaprotestowała. Podobało jej się to.Ona się chyba zadłużyła w moim chłopaku.
* * *
Było już ciemno. Od 15 minut śledziłem Elkę. A ona włóczyła się po parku. Chciałem skończyć to raz na zawsze. Nagle rozległ się krzyk i huk. Podbiegłem do miejsca, z którego dochodził krzyk. Moim oczom ukazała się leżąca na trawie zakrwawiona postać.To była Elka. Dostała kulą prawdopodobnie w serce. Z jej ust mozna było wyczytać -Pomóż mi.-
Przecząco pokiwałem głową i uciekłem. Nie mogłem uwierzyć w to co się stało. Jeżeli policja się dowie to mnie zamkną. Zamkną za cos czego nawet nie zrobiłem. Błąkałem sie ulicami Londynu dobra godzinę. Stanąłem nad Tamizą i podziwiałem widoki.Przeszłem przez barierkę. Moje nogi zwisały tuż nad rzeką. Obok mnie kręśliła się jakaś postać. to był mój Loueh.
-Nasze problemy się skończyły. Możemy wreszcie wiecznie być szczęśliwi.-wyszeptał.
-Niekoniecznie. Modest nam nie pozwoli.
Lou oplótł moją dłoń swoimi paliczkami.Ja jedynie zacisnęłem ją i musąłem jego wargi.
-Forever? - rzuciłem.
-Together- dokończył.
I wtedy nasze problemy się zakończyły. Skoczyliśmy razem. Teraz będziemy już zawsze razem.

_________________________________________________________________________________

Tego imagina dedykuje Wiktorii, za podsuniecie mi pomysłu Jak i również Oliwi. Dziękuję za ponad 300 wyświetleń. ;) Komentujcie, to naprawdę motywuje. ;)

ROZDZIAŁ 4 - NIALL

-Na Bostońskim lotnisku doszło do tragedii. Zaledwie kilka godzin temu rozbił się samolot. Niestety nikomu nie udało się przeżyć.
Pobiegłam szybko po mojego Phone’a. Oczywiście był rozładowany. Podłączyłam go do ładowarki i zobaczyłam 27 nieodebranych połączeń od mamy. Miałam już łzy w oczach.

Próbowałam dodzwonić się do rodziców, niestety bez pozytywnych efektów. Nie wiedziałam co zrobić. Siedziałam na kanapie ciągle wybierając numery do rodziców. Przez łzy w oczach nic nie widziałam. Ze zmęczenia usnęłam. Około 11 P.M. poczułam wibracje w lewej dłoni. Przetarłam oczy. Odebrałam telefon od prywatnego numeru.
-Halo?
-Sam? Wszystko w porządku?
-Mama? Nic wam nie jest?
-A dlaczego miałoby się coś stać? Wszystko jak w najlepszym porządku. Jesteśmy teraz w hotelowym barze.
-W wiadomościach mówili o wypadku samolotu na Bostońskim lotnisku. Ja myślałam….
-Nic nam nie jest. Rzeczywiście na lotnisku było duże zamieszanie.
-A nie mieliście mieć prywatnego mieszkania?
-Mieliśmy tylko dzisiaj musimy przenocować w hotelu, bo Mieszkanie będzie dopiero jutro gotowe. Kochana, ja już muszę kończyć. Trzymaj się!
-Do usłyszenia!
Po tych słowach odłożyłam telefon na stoliczek i poszłam się przebrać w jakieś wygodne sportowe ciuchy. Związałam włosy w kucyk. Zabrałam klucze i MP3. Codziennie biegałam dwie godzinny po parku. Dzisiaj wieczorem miał odbyć się tam jakiś półmaraton, więc byłam zmuszona biegać na chodniku. Snułam już dobre 20 minut w jednym kierunku kiedy zauważyłam Niall’a wysiadającego z czarnego auta. Z jego miny wynikało, że nie jest zadowolony. Podbiegłam do niego.
-Miło Cię znowu spotkać Niall.
-Ooch, Samantha co ty tu robisz?
-Mów mi Sam. Biegam. W parku jest jakiś półmaraton i muszę biegać po chodniku. A ty co tu robisz?
-No dobrze Sam. Ja tu mieszkam. – Wskazał na piaskowy dom naprzeciw nas.
-Bardzo ładny dom. A dlaczego byłeś taki smutny jak wychodziłeś z auta? Coś się stało?
-Mój brat Greg zapomniał wziąć wszystkich dokumentów do Bostonu. I byłem teraz na poczcie mu je wysłać.
Gadaliśmy dobre 40 minut. Naszą konwersację przerwał silny deszcz.
-Chodźmy do mojego domu zanim bardziej zmokniemy. Nikogo nie ma w domu.
Pośpiesznym krokiem weszliśmy do jego domu. Niall podał mi ręcznik, abym mogła osuszyć sobie włosy.
-Chcesz się czegoś napić?
-Tak poproszę. Jeśli mogę to najlepiej wodę.
-Na dole mam małą siłownię. Może pójdziemy skoro przerwałem Ci bieganie? Jeśli nie chcesz to oczywiście zrozumiem.
-Chętnie pójdę.- posłałam lekki uśmiech.
-Ooo super. Jeśli możesz to zejdź tymi schodami w dół a ja pójdę się przebrać.
Widząc „małą” siłownie szczęka mi opadła. To wyglądało mi na profesjonalną siłownię. Niall musi spędzać tu dużo czasu skoro ma takie mięśnie. Podeszłam do pierwszego przyrządu i zaczęłam na rozgrzewkę robić brzuszki. Zazwyczaj robiłam je leżąc na macie tu zaś zwisałam głową w dół. Zza rogu przyglądał mi się Niall, gdy tylko go zauważyłam zeszłam z przyrządu i podeszłam do szklanej szafki z płytami.
-Może włączymy jakąś muzykę?- zapytałam nieśmiało.
-Jasne.- Wyjął z szufladki płytę ze złotym napisem. –Znasz tą piosenkę>
-Oczywiście!-odparłam z entuzjazmem.
Przez niecałą godzinę ćwiczyliśmy na przyrządach i nuciliśmy piosenki. Spoglądnęłam na wiszący na ścianie zegar.
-Na mnie już chyba czas. Ściemnia się a ja mam dobry kawałek drogi do mojego domu.


________________________________________________________________________________
Jutro albo jeszcze dziś powinien pojawić sie one shot. ;)

poniedziałek, 1 lipca 2013

ROZDZIAŁ 3 - NIALL

*Niall’s POV*
Przeskoczyłem przez płot i moim oczom ukazał się wspaniały, zadbany ogród. Podbiegłem do drzwi wejściowych z myślą, że w zamku znajdę klucz, niestety się myliłem. Obszedłem dookoła cały dom w poszukiwaniu jakiegoś otwartego okna. Zacząłem iść w stronę bramki kiedy przypomniał mi się stary amerykański film, postanowiłem podnieść słomianką wycieraczkę z napisem „welcome”
*Sam’s POV*
-Niall? Niall?- wołałam bezskutecznie.
Po krótkiej chwili zerwałam się z trawnika, usłyszawszy dźwiękprzekręcającego się zamka. Drzwi otworzył Nialler. Bez namysłu rzuciłam mu się na szyję. Chłopak odwzajemnił mój uścisk.
-Kolejny raz dzisiaj ratujesz mnie. Dziękuję Ci bardzo. Jak mogę Ci się odwdzięczyć? A tak w ogóle gdzie były klucze?
-Samantha, bez przesady, klucze były pod wycieraczką. Jeśli chcesz mi się odwdzięczyć to zapraszam na kawę.
-Pod wycieraczką?-pytałam z niedowierzeniem. –Wybacz, ale ja się dzisiaj nigdzie nie ruszam z domu, a tak na marginesie nie pije kawy. Może zostaniesz? Możemy coś ugotować albo zamówić, bo troszkę zgłodniałam, a ty?
-Świetny pomysł, ja też jestem strasznie głodny. To co gotujemy coś czy zamawiamy pizzę?
-Zamówmy pizzę! Ach , Niall mógłbyś mi dać paragony ze sklepów, to od razu oddałabym Ci pieniądze?
-Przecież Ci mówiłem, ze ja za wszystko płacę, ja Ci je zniszczyłem. A tak w ogóle to ja nie brałem paragonów.
-Na pewno pamiętasz ile płaciłeś w sklepie? Przypomnij sobie a ja w tym czasie idę po portfel.
W trakcie poszukiwania portfela usłyszałam kroki dochodzące z przedpokoju. Nie zwracając na to uwagi przekopywałam dalej wnętrze mojej szuflady. Kątem oka zauważyłam Niall’a.
-Zamówiłem już pizzę. Za 20 minut powinni przywieźć.
-Dobrze.- Z dna szuflady wyciągnęłam czarny portfel i podarowałam chłopcu plik banknotów.-Mam nadzieje, że tyle wystarczy. A może jest za mało?
-Sam mówiłem Ci już, że ja płacę.
-Niall, dziękuję ale jestem już dużą dziewczynką i sama za siebie płace.
-Samantha nie wygłupiaj się. Nie będę się powtarzał. Masz może coś do picia? Strasznie chce mi się pić.
-Tak. Oczywiście. Zaraz Ci przyniosę. Na co masz ochotę? Woda, sok czy może Colę?
-Emmm. Może być sok.
-Zaraz przyniosę.- Po tych słowach udałam się do kuchni, jednak w szafce nie było soku. Sprawdziłam w spiżarce tam również nie było. Zdziwiłam się. Zabrałam tacę,2 szklanki,  butelkę Coli i wody mineralnej. Wchodząc do pokoju zauważyłam Niall’a przyglądających się moim zdjęciom.
-Niestety nie mam soku. Proszę.
-Dziękuje. To Twoja przyjaciółka? –Wskazywał na moje zdjęcie z Natalią.
-Tak. –spuściłam lekko głowę.
-Mieszka gdzieś w pobliżu?
-Ona nie żyje. Miała wypadek samochodowy.
-Przepraszam. Nie wiedziałem.
Niezręczną ciszę przerwał nam dzwonek do drzwi.
-Pójdę sprawdzić kto to.- Zeszłam szybko na dół. To był dostawca pizzy. –Niall! Możesz zejść mi pomóc?
-Jasne, już idę.
-Jemy w jadali czy na tarasie?
-Może na tarasie?
-No dobrze. To zanieś pizzę na taras a ja przyniosę talerzyki i sztućce.
-Ładny pokój.- posłał mi lekki uśmiech
-Dziękuję. A tak w ogóle to co robiłeś na lotnisku?
-Odwiozłem mojego brata Grega.
-Aaaa. A gdzie poleciał?
-Do Bostonu. Jedz jedz, bo Ci wystygnie. Smacznego!
-Dziękuję nawzajem.
Po wspólnym zjedzonym posiłku Niall dostał ważny telefon.
-Niestety muszę już iść. Dziękuję za wspaniały dzień. Do zobaczenia.
-Do zobaczenia!
Posprzątałam po posiłku i położyłam się na sofie w salonie. Włączy łam telewizor i chyba od pięciu minut przeskakiwałam z kanału na kanał. Zostawiłam na wiadomościach. Nagle usłyszałam słowa dziennikarki:
-Na Bostońskim lotnisku doszło do tragedii. Zaledwie kilka godzin temu rozbił się samolot. Niestety nikomu nie udało się przeżyć.
Pobiegłam szybko po mojego Phone’a. Oczywiście był rozładowany. Podłączyłam go do ładowarki i zobaczyłam 27 nieodebranych połączeń od mamy. Miałam już łzy w oczach.



------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam za wszystkie błędy. Jeszcze w tym tygodniu pojawi się kolejny rozdział. ;)


czwartek, 27 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 2 - NIALL

-Wybacz, jestem Niall. –Wyciągnął rękę w moją stronę. – Miło mi Cię poznać.
-Jestem Samantha. Mi również miło cię poznać. –Niepewnie odpowiedział Niall’owi podając mu rękę.
-No to może teraz wsiądziesz?- Posłał mi lekki uśmiech.
Bez słowa niechętnie weszłam do pojazdu.


Podczas jazdy rozmawialiśmy o swoich zainteresowaniach. Niall jest strasznie wygadany! Mógłby gadać bez przerwy. Nawet nie sądziłam, że jest taki miły.
Chłopak wydawał się miły. Wsiadłam do auta i po 10 minutach jazdy byliśmy już na pogotowiu. O dziwo oprócz nas i personelu nikogo nie było. Zapukaliśmy w pierwsze drzwi po czym obydwoje weszliśmy do pomieszczenia. Niall opowiedział lekarce o całym zdarzeniu po czym prosiła abym położyła się na plecach na łóżku. Zasłoniła kotarę i oglądała mój brzuch. Po trzech minutach stwierdziła, że wystarczy mi jedna maść  a po czterech dniach nie będzie śladu. Czekolada musiała być bardzo gorąca jak na takie oparzenie. Kobieta wypisała mi receptę. Następnie udaliśmy się do sąsiadującej apteki. Niall zaproponował kupno maści, jednakże stanowczo odmówiłam. Po zapłacie zostało mi jedynie 10 funtów na dojazd, a to było za mało jak na Londyńską taksówkę do mojego domu.
-Niall, dziękuję Ci za pomoc. Miło było Cię poznać. Do zobaczenia.-odwróciłam się na pięcie i zmierzałam w kierunku przystanku autobusowego, gdy nagle poczułam rękę na moim ramieniu.
-Chyba nie myślisz, że zostawię Cię teraz tu.- Lekko podniósł jedną brew i posłał mi lekki uśmiech.
-Dam sobie radę. Nie przejmuj się mną.-szeroko uśmiechając się szłam w stronę przystanku.
Spojrzałam na rozkład jazdy i szczeka opadła mi ze zdziwienia. Zastanawiałam się czy nadal jestem w Londynie, bo autobus dopiero mam za godzinę! To naprawdę jakieś zadupie. Chciałam już iść przed siebie, ale Niall podjechał swoim autem.
-Samantha. Nie unoś się honorem i wskakuj.
-Dziękuję, nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła. Autobus mam dopiero za godzinę.
-Nie dziękuj. Jak się czujesz?
-Tak sobie.
-No to zapraszam na zakupy! Chyba nie chcesz chodzić po mieście z taką ogromną plamą?
-Zakupy? Chciałabym, ale niestety mam przy sobie tylko 10 funtów.
-Przestań, przecież to ja zniszczyłem Ci te ubrania.
-No dobrze, ale pod jednym warunkiem.
-Jakim?- Spytał z ciekawością.
-Po powrocie oddam Ci za wszystko pieniądze.
-Niech Ci będzie.
Po tych słowach skręcił do pobliskiej galerii handlowej. Szczerze mówiąc mieszkam tu już prawie 3 lata i nigdy tu nie byłam. Chodziliśmy ze sklepu do sklepu aż w końcu na wystawie zobaczyłam czarną krótką spódniczkę i zwykłą neonowa koszulkę na ramiączkach. Przeszukałam cały sklep i nie mogłam znaleźć odpowiedniego rozmiaru spódniczki. Poprosiłam sprzedawczynię o zdjęcie spódniczki z wystawy. W całym zestawie wyglądałam obłędnie. Tak przynajmniej stwierdził Niall. Do pełnego szczęścia brakowało mi tylko butów. Przebrałam się w zakupiony zestaw i zaczęliśmy szukać idealnych butów do mojej kreacji. Znalazłam matowe czarne baleriny z żółto-neonowymi końcówkami. Kiedy Niall podszedł do kasy zorientowałam się, że w kieszeni mam tylko 10 funtów i mojego i-Phone’a. A gdzie są klucze? Jak ja teraz wejdę do domu!? Podbiegłam do Niall’a.
-Niall mam problem.
-Co się stało?
-Mógłbyś mnie odwieść do domu? Chyba zostawiłam klucze w drzwiach albo zgubiłam na lotnisku, bo ich nie mam przy sobie, a moi rodzice wyjechali. – Byłam wystraszona.
-Oczywiście, że Cię odwiozę. Tylko podaj mi adres.
Podałam Niall’owi mój adres i szybkim krokiem szliśmy w stronę auta. Po drodze przypomniałam sobie, że moja mama ostatnia wychodziła i to ona zamykała drzwi a ja tych kluczy w ogóle nie wzięłam. Po 40 minutach byliśmy już na miejscu. Niall otworzył mi drzwi, podbiegłam do bramki, która oczywiście również była zamknięta.
-I co teraz?- wyjąkałam.
-Poczekaj chwileczkę na mnie.
Po tych słowach Nialler wskoczył na ogrodzenie i wszedł na posiadłość. Byłam lekko zdenerwowana, ponieważ nie było go już 15 minut i nie dawał znaku życia.
*Niall’s POV*

Przeskoczyłem przez płot i moim oczom ukazał się wspaniały, zadbany ogród. Podbiegłem do drzwi wejściowych z myślą, że w zamku znajdę klucz, niestety się myliłem. Obszedłem dookoła cały dom w poszukiwaniu jakiegoś otwartego okna. Zacząłem iść w stronę bramki kiedy przypomniał mi się stary amerykański film, postanowiłem podnieść słomianką wycieraczkę z napisem „welcome”

_______________________________________________________________________
 Następny rozdział będzie w poniedziałek lub we wtorek. Mam nadzieję, że wam się podobało. Czekam na wasze opinie. ;)

wtorek, 25 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 1 - NIALL


Pierwszy rozdział dedykuje Madzi i Karolinie. ;**


Byłam załamana. Moi rodzice właśnie oznajmili mi, że wyjeżdżają na rok za granicę do pracy. Mój tata był właścicielem dużej korporacji, a mama zastępcą dyrektora. Może i byłam prawie pełnoletnia, ale męczyły mnie myśli typu: Jak ja dam sobie radę? Czy to na pewno dobry pomysł? Decyzja była już podjęta, wyjeżdżają. I to za dwa miesiące. Mijały dni, tydzień przed moimi osiemnastymi urodzinami moi rodzice dostali ważny telefon, że za dwa dni muszą być już w Bostonie. Miesiąc wcześniej niż z góry zakładano. Tłumaczyłam sobie, że wreszcie się samodzielnie. W końcu za trzy miesiące miałam iść na najlepsze studia w Londynie. Położyłam się na moje białe łóżko i wspominałam sobie moją przeprowadzkę z Polski do Londynu trzy lata temu. Nawet nie pamiętam kiedy usnęłam. Obudziłam się o 5 rano.  Zeszłam na dół do salonu gdzie stały już cztery duże walizki, zakręciła mi się łezka w oku, ale postanowiłam być silna. W końcu to nic takiego wielkiego. Oni nie wyjeżdżają na zawsze, to tylko rok. Nalałam sobie szklankę soku pomarańczowego i pomału udałam się do swojego pokoju. Wzięłam pierwszą lepszą książkę z brzegu, która była jeszcze w folii. Książka opowiadała pewną historię miłosną na przełomie lat 40 gdzieś w gdzieś w Karolinie Północnej. Dopiero po dwóch godzinach czytania zwróciłam uwagę na tytuł – „The Notebook”.  Usłyszałam ciche dźwięki dobiegające z łazienki. Po cichu zeszłam na dół. Drzwi do łazienki były otwarte, zauważyłam tam moją mamę, która się malowała. Zauważyła mnie katem oka i skinęła delikatnie w moją stronę, abym do niej podeszła. Uśmiechnęłam się.
-Sam wiesz, że Cię bardzo kocham i nie pozwolę aby coś Ci się stało.
-Wiem mamo. Ja też Cię bardzo kocham. Oznajmiłam jednocześnie tuląc się do rodzicielki.
-Za cztery godziny musimy być na lotnisku. Chcesz jechać z nami?
-Oczywiście! –Uradowana szybko pobiegłam do drugiej łazienki, która mieściła się na górze. Wzięłam szybki prysznic. Po upływie zaledwie 30 minut byłam w pełni wyszykowana. Założyłam obcisłe szare rurki, czerwone conversy i miętowy T-shirt z jakimiś napisami. Miałam na sobie lekki makijaż. Nigdy nie lubiłam u siebie mocnego makijażu, wyglądałam w nim okropnie. Na koniec uwolniłam spod ścisku czarnej klamry moje długie puszyste włosy. Po chwili zeszłam na dół. Przy stole siedział mój tata, poprosił abym usiadła przy stole. Ojciec wyciągnął stos dokumentów, karty kredytowe i płatnicze oraz pęczek kluczy. Krok po kroku wyjaśnił mi jak włączyć alarm i podobne sprawy. Na szczęście o różne opłaty nie muszę się martwić, ponieważ rodzice będą regularnie je opłacać z Bostonu. Przed wyjściem mama podarowała mi 50 funtów na powrotną taksówkę z lotniska. Po upływie 20 minut wyszliśmy całą trójką z domu. Moja mama dokładnie zamknęła dom i powoli ruszyliśmy w stronę postoju taksówek. W drodze moja mama ostrzegała mnie przed różnymi niebezpieczeństwami jakbym nie wiedziała, że nie wolno barć cukierków od nieznajomych. Byliśmy już na odprawie bagażowej, dalej nie mogłam iść z rodzicami. Pożegnałam się z nimi i postanowiła wejść do lotniskowej restauracji na małą gorącą czekoladę. Powoli odchodziłam od lady i szukałam wzrokiem wolnego miejsca. Na końcu kawiarni był wolny stolik. Byłam skupiona tylko na tym, żeby nie wylać czekolady. Nagle poczułam gorącą ciecz na mojej koszulce i na spodniach. Uniosłam wzrok do góry. Moim oczom ukazał się lekko wyższy ode mnie blondyn w okularach przeciw słonecznych
-Pppprzepraszamm, nawet nie wiem jak to się stało. Powiedział i niezręcznie złapał się za głowę.
-I co ja mam teraz zrobić? Jestem cała w czekoladzie! A mieszkam na drugim końcu miasta! Człowieku gdzie ty masz głowę! – Szlag by to trafił! Jak ja teraz wyglądam? Jak jakaś trzynastoletnia dziewczynka, która właśnie wróciła z podwórka. 
Blondyn chwycił mnie za nadgarstek i pociągnął w stronę szklanych drzwi. Z jego ust usłyszałam tylko ciche:  -Chodź. Przecież nie możesz tak chodzić. Nie poparzyłem Ci czasem brzucha od tej czekolady?- Szybkim ruchem nieznajomy Odkrył część mojego brzucha, była zaczerwieniona.
-Przepraszam bardzo, czy a mogę wiedzieć co ty wyprawiasz?
-Nie złość się, złość piękności szkodzi. Zawiozę Cię do lekarza.- Powiedział stanowczo, z lekkim figlarnym uśmieszkiem i zaczął kierować się wraz ze mną w stronę wyjścia z lotniska.
Nie stawiałam oporu, zaczerwieniona plama bardzo mi dokuczała. Szłam za chłopcem aż do jego samochodu. Otworzył mi drzwi, gdy się opamiętałam i stwierdziłam, że go nie znam. A jeśli to jest jakiś pedofil? Kryminalista? Chłopak dziwnie na mnie spojrzał, może to przez moją dziwną minę podczas moich przemyśleń.-Przepraszam, ale ja nie mogę z Tobą jechać. Nie wiem kim jesteś. Nawet nie wiem jak się nazywasz.- Zrobiłam krok do tyłu.
-Wybacz, jestem Niall. –
Wyciągnął rękę w moją stronę. – Miło mi Cię poznać.
-Jestem Samantha. Mi również miło cię poznać. –Niepewnie odpowiedział Niall’owi podając mu rękę.
-No to może teraz wsiądziesz?- Posłał mi lekki uśmiech.
Bez słowa niechętnie weszłam do pojazdu. 







________________________________________________________________________
Z góry przepraszam za błędy, ale nie mam czasu ich sprawdzać. Mam nadzieję, że się podaba. ;)

niedziela, 23 czerwca 2013

Pierwszy post. ;)

Heej.Nazywam się Paulina i będę tutaj dodawać moje opowiadania o One Direction, zazwyczaj jako zwykli chłopcy. Czasami będą pojawiać się one-shoty. Czyli opowiadania jednoczęściowe. Będą to moje pierwzse opublikowane opowiadanie, więc proszę o wyrozumiałość.
Pierwsze opowiadanie będzie o Niall'u i Sam oraz pojawi się już we wtorek. Pozdrawiam. ;**